Dr Piotr H. Kieniewicz MIC
 

 


Kilka słów o mnie

Felietony

Seminarium magisterskie

Bibliografia

Dokumenty Kościoła
 


 

 

 

 




Felieton na 18 stycznia 2006

Protest - drugie oblicze

Na drzwiach prowadzących do bloku C szpitala przy alejach Kraśnickich wisi plakat, informujący, że lekarz z 10-letnim stażem, specjalista pediatrii, zarabia poniżej 50% średniej krajowej. To rzeczywiście skandal, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nie dziwi mnie, że wielu pracowników służby zdrowia woli wyjechać do miejsc, gdzie zarobią pieniądze znacznie bardziej odpowiadające ich kwalifikacjom i ponoszonej odpowiedzialności. Nie dziwi mnie protest płacowy, jaki raz po raz wybucha w służbie zdrowia. Niewątpliwie lekarze i pielęgniarki w Polsce zarabiają skandalicznie mało i nie jest specjalną pociechą przypomnienie, że problem niegodziwie wręcz niskich płac dotyczy miażdżącej większości naszego społeczeństwa.

Ostatnie dni na nowo uświadomiły mi jednak także inny problem, z jaki boryka się nasza służba zdrowia, a przynajmniej oddział neurologiczny zajmujący pomieszczenia na 7 piętrze szpitala przy Al. Kraśnickich. Podczas odwiedzin leżących tam chorych zorientowałem się mianowicie, że chorzy obdarzani są - delikatnie rzecz ujmując - zadziwiającym brakiem zainteresowania personelu medycznego, zwłaszcza pielęgniarek, których pomoc była towarem niezwykle deficytowym, nierzadko swoiście wymuszonym. Bywało, że przez długi czas pacjent przyzwał pomocy poprzez długotrwałe nawet 25 minut trwające naciskanie przycisku alarmowego, po którym zamiast pielęgniarki zjawiała się ...salowa. Niekiedy, gdy cierpienie stawało się już trudne do zniesienia po pomoc pielęgniarki szli z interwencją inni chorzy lub odwiedzający ich goście. Zdesperowani pacjenci zaczęli wręcz robić zakłady, kto na pielęgniarkę będzie musiał dłużej czekać. Usłyszałem też, że pacjentka po punkcji (po tym zabiegu nakazane jest leżenie plackiem z jednoczesnym piciem dużych ilości wody) zmuszona była samodzielnie sięgać po basen. Zdarzało się też pacjentom słyszeć niezbyt przyjemne uwagi czy żarty na swój temat ze strony wykonujących niektóre zabiegi pielęgniarek. Innymi słowy - zabrakło szacunku dla chorych.

Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takiego stanu rzeczy. Nie może być tak, że pacjent przez 5 godzin nie może się u pielęgniarki doprosić wizyty lekarza i podania mu środka przeciwbólowego, ponieważ - jak usłyszałem - lekarza nie można było znaleźć na oddziale. Nie może być tak, że skarga na ból w nodze traktowana jest wzruszeniem ramion i stwierdzeniem, że rzeczona noga bolała pacjenta od samego początku jego pobytu na oddziale. I nie może być tak, że lekarz poinformowany o stosowanej przez innego specjalistę terapii przepisuje środki, których z podawanymi wcześniej (a chodzi tu o leki ratujące życie) nie mogą być równocześnie zażywane.

To nie była hipotetyczna sytuacja. Nie był to też odosobniony wypadek, niestety. Gdy zapytałem moich znajomych, okazało się, że ich doświadczenie z neurologią na Kraśnickich jest dramatycznie podobne. Cała ta sytuacja rodzi we mnie smutną refleksję nad stanem naszej służby zdrowia - nie całej zapewne, ale jednak... Okazuje się, że przynajmniej u części personelu medycznego zakorzeniło się przekonanie, iż kiepskie wynagrodzenie może być usprawiedliwieniem znaczącego obniżenia standardu świadczonej pracy. Że "jaka płaca, taka praca". A na to się nie zgadzam.

Gdy nie podoba mi się obsługa w restauracji czy sklepie, wychodzę i szukam środowiska bardziej mi przyjaznego. Ale chory nie może ot tak sobie wyjść ze szpitala. Nikt ze znanych mi pacjentów neurologii nie trafił tam dla przyjemności czy rozrywki. Wręcz przeciwnie, zostali tam skierowani, bo bardzo potrzebowali specjalistycznej pomocy. Mam wrażenie, że o ile rzeczywiści trafili na specjalistów, to nie bardzo doczekali się pomocy.

Pierwszym wyznacznikiem jakości pracy lekarza i pielęgniarki jest bowiem ich stosunek do pacjenta - szacunek dla godności potrzebującej pomocy osoby lub tego szacunku brak. I to odniesienie stawiam przed umiejętnościami - nazwać by je można - "technicznymi". To właśnie postawa ofiarnej służby ma być fundamentem całej skomplikowanej rzeczywistości, której na imię służba zdrowia.

Nie zamierzam w żaden sposób pomniejszać znaczenia wiedzy na temat chorób, umiejętności diagnostycznych i znajomości najnowszych technik terapeutycznych. Bez nich nie będzie nowoczesnej medycyny. Ale bez szacunku dla pacjenta, bez ustawicznej gotowości pochylenia się nad jego bezradnością, nie ma mowy nie tylko o nowoczesnej medycynie, ale o medycynie w ogóle.

Pozdrawiam - ks. Piotr Kieniewicz


Š COPYRIGHT 2006 ALL RIGHTS RESERVED xpk.kienio.com